Od kiedy pamiętam, zawsze lubiłam chodzić swoimi drogami. Tłum ludzi i duży, turystyczny gwar mnie przytłacza a wszelkie mody i trendy działają na mnie odpychająco. W związku z tym, gdy szukam idealnego miejsca na urlop staram się wybierać miejsca nieco mniej uczęszczane, nie lubię nachalnej komercji i tandetnych pamiątek. Zanim zdecyduję się na wyjazd, staram się wcześniej przyjrzeć miejscu, w które mam jechać z perspektywy jego kultury i historii, czytam o zwyczajach w nim panujących i najważniejszych zabytkach. Tak było tym razem. Decyzja o wyjeździe do indyjskiego stanu Kerala była starannie przeze mnie przemyślana i dzięki temu była strzałem w dziesiątkę.
Kochin – początek smakowania indyjskiej przygody
Wypoczynek rozpoczęłam w Kochin. Miasto posiada barwną, dość nieoczywistą historię, która zaciekawiła mnie jeszcze przed wyruszeniem w podróż do Indii. Łączą się tutaj urok kolonialnych miasteczek, prezentujący architekturę nawiązującą do budowli europejskich tego okresu, z dziką przyrodą i charakterystycznym dla indyjskich miast klimatem wiecznego szumu i nawoływań ulicznych sprzedawców. Miasto charakteryzuje się dużym zróżnicowaniem etnicznym, co przekłada się na jego specyficzny koloryt oraz na kulinarny aspekt, który zawsze był dla mnie istotny. Lubię kosztować nowych, egzotycznych smaków i cenię sobie nieoczywiste połączenia, ale także ich niewymuszoną prostotę. Dania, które dane było mi tutaj skosztować był niezwykle aromatyczne i wspaniale doprawione. Zachwycił mnie również tutejszy rynek, dający możliwość zakupu świeżych owoców i całego mnóstwa wspaniale pachnących przypraw, których jestem ogromną fanką. Przy okazji spaceru pomiędzy licznymi straganami, wybrałam się również do kościoła świętego Franciszka z Asyżu. Spoczywały tam doczesne szczątki słynnego Vasco da Gamy, żeglarza i odkrywcy drogi morskiej do Indii, któremu Portugalia w dużej mierze zawdzięczała swą wysoką pozycję na arenie międzynarodowej. Warto również odwiedzić Santa Crus Cathedral Basilica, która pięknie się prezentuje i przypomina o latach świetności miasta. Podobała mi się również dzielnica żydowska oraz zabytkowa synagoga.
Kolejnym elementem, bez którego nie wyobrażam sobie pobytu w Kochin są pokazy tańca kathakali odbywające się w Centrum Sztuki Kathakali. Wiele elementów tego tańca wywodzi się z dawnych rytuałów, które odbywały się przede wszystkim w hinduistycznych świątyniach. Ostateczny kształt przedstawień kształtował się przez kilka tysiącleci, aby finalnie przyjąć obecną formę. Występujący w nich tancerze za pomocą gestów oraz mimiki twarzy opowiadają historie z Ramajany. Jest to dla Europejczyka dość niecodzienna forma przekazu artystycznego i gra aktorska może wydawać się nieco sztuczna, podobnie nienaturalne mogą wydawać się wydawane przez nich dźwięki… Niemniej mnie przedstawienie urzekło, szczególnie imponujące są misternie zdobione kostiumy i maski tancerzy oraz makijaże, których powstawanie widownia może śledzić na początku spektaklu.
Malachitowa droga do Thekkady
Nastepnym etapem podróży mojej podróży było Thekkady. Samo podróżowanie do tego miejsca było przyjemnością, ponieważ mogłam cieszyć wzrok pięknem zieleniących się pól, porastanych przez rozliczne gatunki przypraw. Pagórkowate ukształtowanie terenu dodawało uroku całej scenerii i chwilami miałam poczucie, że przeniosłam się do krainy hobbitów. Byłam niezmiernie ciekawa wizyty w tutejszych rezerwatach przyrody, które zajmują imponującą powierzchnię około siedmiu tysięcy kilometrów kwadratowych. Żyją tu liczne gatunki zwierząt, w tym tygrysy, słonie i bizony. Zainteresowane osoby mogły odbyć przejażdżkę na słoniu, ja jednak się na to nie zdecydowałam.
Romantyczne kanały wodne Allepey i bujna przyroda
Po Tekkady odwiedziłam Allepey, określane często mianem Wenecji wschodu. To przepiękne miejsce, urzekające widokiem soczystej przyrody. Rejs tradycyjną keralską łodzią był niezwykle relaksującym i wyciszającym elementem tej wyprawy. Przyjemnie było móc przyglądać się leniwie przesuwającym się widokom bujnej roślinności, będącej tuż na wyciągnięcie ręki. Kanały wodne ciągną się tutaj wzdłuż wybrzeża aż do samego końca Półwyspu Indyjskiego, zapewniając tym samym całodzienną wyprawę, obfitującą w przyjemne doznania. Bujna dżungla brzmiała śpiewem ptaków, zaś przepyszne dania przygotowywane przez kucharza okrętowego pieściły kubki smakowe i wprowadzały w wyśmienity nastrój. Pierwszy raz miałam okazję nocować na łodzi, co było bardzo przyjemnym doświadczeniem, podobnie jak pobudka i pyszne śniadanie. W pogodnym nastroju wyruszyłam w nowe miejsce, które zapowiadało się równie obiecująco, jak te dotychczasowe.
Kovalam – synonim relaksu i dobrej zabawy
Plaża w Kovalam to miejsce prawdziwie rajskie. Idealne na wypoczynek, po pełnej wrażeń podróży. Postanowiłam oddać się tutaj błogiemu lenistwu, ale ostatecznie ilość atrakcji zawróciła mi w głowie i w końcu wybrałam się na lekcję surfowania. Było to dla mnie dość karkołomne wyzwanie, ale stwierdziłam, że żyje się tylko raz. Mój instruktor był człowiekiem wielkiej cierpliwości i łagodności, więc lekcje te wspominam bardzo miło.
Pobyt w tej części Indii był idealnym wyborem dla mnie. Cenię sobie współpracę z biurem podróży, które pomogło mi dograć wszystkie szczegóły wyjazdu i zorganizować wyprawę zgodną z moimi oczekiwaniami, co do formy wypoczynku. Udało mi się poznać interesujące fakty dotyczące historii i kultury miejsc, które odwiedziłam, ale też odpocząć i zrelaksować się na łonie egzotycznej natury. Najlepsze wakacje w moim życiu!
Polecamy
Najnowsze
Algieria – kraj majestatycznych gór, pustyń i wielowiekowego dziedzictwa
Algieria, największe państwo Afryki, to fascynujące miejsce pełne kontrastów – od gór Atlas, przez rozległą pustynię Saharę... [...]